Bianka zwana Bździnkiem

Moderator: agja

Bianka zwana Bździnkiem

Postprzez agabra » 14 sty 2013, o 17:30

Nadrabiam zaległości. Bianka jest pod opieką Wirtualnych Opiekunów od września 2012.

Bianka to filigranowa, śliczna tchórzynka. Ma prawie 5 lat, kastrowana trzy lata temu, ma aktualne szczepienia. Przeszła podstawowe badania, jej stan zdrowia jest stabilny, acz z racji wieku powinna być regularnie oglądana przez lekarza weterynarii. Bianka bardzo ciężko przeszła infekcję jelitową i pozostaje na specjalnej diecie, ma lekko powiększone nadnercza i zmiany w strukturze nerek.

Bianka jest towarzyską fretką. Miała kontakt z kotem, żyła w zgodzie z dwoma psami. Fretek się bardzo boi, więc mile widziany dom bez fretek, ewentualnie z bardzo łagodnymi i przyjacielskimi osobnikami. Jest bardzo wesoła i szalona. Nie jest skoczna, ale bardzo dobrze się wspina, a ponieważ jest drobna, to mało miejsc jest dla niej niedostępnych. Jest małą spryciulą, szybko opanowuje różnorakie zamknięcia czy to klatki czy szafek.

Jej największym problemem jest trafianie do kuwety, a raczej jej omijanie. Mimo wieku i tysiąca prób nauki kuwetowania, jest niezmiennie oporna - mały, charakterny uparciuszek. Bianka najprawdopodobniej we wczesnym dzieciństwie doznała urazu w okolicach miednicy, na zdjęciu rtg widać ślady, które mogą o tym świadczyć, możliwe, że to jest przyczyną pewnych problemów z pełna kontrolą załatwiania się. Niemniej jednak pilnowana i wkładana do kuwety po obudzeniu załatwia tam swoje potrzeby. Wymaga w tej kwestii więcej uwagi od opiekuna.

Bieżące zdjęcia malutkiej:
https://picasaweb.google.com/1169690344 ... 2/BiankaDT
--------------------------------
19.11.2012
Bianeczka w październiku spędziła prawie dwa tygodnie na hotelu. Bardzo szybko się zadomowiła, polubiła swoich chwilowych opiekunów, niestety z rezydentkami się nie zaprzyjaźniła i widać, że wszelkie kontakty z innymi fretkami bardzo ją stresują.

Po powrocie bardzo szybko poznała stare kąty i już na drugi dzień szalała i brykała. Mimo prawie pięciu lat, Bianeczka jest bardzo żywiołowym i ciekawskim brzdącem. Bardzo chętnie przebiega wzdłuż i wszerz całe mieszkanie, pakuje się w każdą dziurę i wykrada suche z miseczki moich fretek. Polubiła smakołyki z suszonego mięska, bardzo szybko nauczyła się, że są one schowane w lodówce, więc teraz przy każdej okazji plącze się przy nogach, aby dostać coś na ząbek.

Pod koniec października zgodnie z zaleceniami byliśmy na kontrolnych badaniach. Zrobiliśmy tylko biochemię, ponieważ malutka bardzo nie chciała współpracować i ciężko było pobrać nawet te parę kropel. Niemniej jednak się udało pobrać na tyle, żeby stwierdzić, że wyniki są lepsze niż na początku września, choć może nie tak dobre jak by się chciało. A ponieważ Bździnkowi zaczął łysieć ogonek, w sierpniu dostaliśmy polecenie zrobienia kontrolnego usg za trzy miesiące, więc malutka na początku listopada pojechała na wycieczkę na usg do Bielska do dr Całus. Na badaniu nadnercza dalej nie są zmienione, choć dalej trzeba na nie uważać i regularnie je kontrolować; niestety widać, że zachodzą jakieś niepokojące zmiany w nerkach, struktura jest zatarta, czego na pewno nie było jeszcze dwa i trzy miesiące temu; pozostałe narządy w normie i bez zmian. Powtórzyliśmy badania krwi, tym razem poszerzone o jonogram i badania moczu, na szczęście wszystkie wyniki są w miarę dobre. Znowu za jakieś trzy miesiące będziemy sprawdzać czy nic się nie pogarsza.

Bianeczka niczym się nie przejmuje i zmian w jej zachowaniu nie ma :) Szaleje, bryka, guga i skacze. Uczy się robić stójki i pomału uczymy jeść coś innego niż sucha karma, choć w tej materii Mała jest wyjątkowo oporna. Lubi serca i żołądki kurze, więc dostaje w małych ilościach jako dodatek i stopniowo staram się dokładać do tego mięsko. Może za jakiś czas panienka zaskoczy :) Dzisiaj odwiedziła nas też mynia i myślę, że jej Bździnek też bardzo szybko skradł serducho. To wyjątkowa i kochana freteczka.

----------------------------------
03.12.2012
U Bianeczki bez zmian. Panienka jest wesoła, gadatliwa, rozbrykana i szalona. Wielkich postępów w nauce kuwetkowania nie mamy, najgorsze, że Bianeczka uwielbia spać na łóżku wtulona w człowieka, natomiast za potrzebą co najwyżej pójdzie w nogi łóżka, tudzież na nocny stoliczek... Próbowaliśmy nawet spać z kuwetą, ale bez większych sukcesów, więc mała noce spędza jednak w klatce. W ciągu dnia zostawiamy ją w sypialni, a na połowie łóżka są rozłożone podkłady higieniczne i kuweta, dzięki czemu nie musimy codziennie zmieniać prześcieradła ;) A są też dni, że panienka chodzi do kuwety, ba zdarza jej się chodzić nawet do tej w klatce, tak więc jednym słowem jest nieprzewidywalna :D

Bianeczka ciągle pozostaje na specjalistycznej karmie weterynaryjnej, ale widać, że co raz bardziej jej się ona nudzi. Regularnie chodzi i wyjada suszki moim paskudom, mamy też pierwsze sukcesy w karmieniu mięskiem. Podane na paluszku nawet smakuje, udaje się nam wcisnąć jej około łyżeczki dzienne :)

Ostatnio Bianeczka asystowała przy myciu okien i wyjście na balkon bardzo jej się spodobało. Od tego czasu regularnie usiłuje się przekopać pod drzwiami balkonowymi. Polubiła też bardzo przebieżki w rurze, bardzo ładnie bawi się wszelkimi wędkami.

Troszkę schudła, do teraz nie zmieniła również futra na zimowe i przez to często sprawia wrażenie, że jej zimno. Po obudzeniu trzęsie się dużo bardziej niż przeciętna fretka i bardzo długo to trwa. Nie mamy też postępów jeżeli chodzi o zaprzyjaźnianie z innymi fretkami. Bianeczka bardzo się boi, a moje gałgany tylko patrzą jak ją tu pogonić, więc w dalszym ciągu szukamy domu bez fretek lub z bardzo łagodnymi egzemplarzami ;) Niestety chętnych nie ma za dużo, ale może Bianeczka doczeka się na tej swój jeden, wymarzony domek!

-----------------------------------
07.01.2013
Bianeczka dalej jest kochaną, małą wariatką. Jak się rozbryka, to przebiega jak mały perszing na prawo i lewo, sfruwa z tapczanów, co przy jej masie naprawdę wygląda jakby latała, tupie jak mały słonik przebiegając rurę tam i z powrotem, tańcuje i odbija się jak mała piłeczka od wszystkie na co trafi.

Paskuda nie zmieniła sierściuchy, trzęsie się jak osika po każdym przebudzeniu i długo wraca z temperaturą do normy. Ogon mam wrażenie przerzedzony, mam wrażenie jakby jej się minimalnie wargi sromowe powiększyły. Biorąc pod uwagę powiększajace się nadnercza, nie było na co czekać z podaniem implantu. Zrobiliśmy kontrolnie badanie moczu i morfologię, która wyszła bardzo dobrze - jest poprawa wyników w stosunku do tych sprzed dwóch miesięcy, więc nie było przeciwskazań, żeby małej podać suprelorin. W piątek panienka dzielnie przeszła podanie implantu i teraz niecierpliwie czekam, aż zarośnie.

W ostatnim miesiącu udało się dziewczynkę przestawić całkowicie na mięsko. Po zmianie diety mała zaczęła w szybkim tempie przybierać na masie. Oddawana w sierpniu ważyła 610g, po chorobie schudła do 470, a teraz waży 780g! Widać wyraźnie zaokrąglający się brzuszek, choć to naprawdę niewiele, pod skórą dalej wyraźnie czuć żeberka i kręgosłup, ale jesteśmy na dobrej drodze w nadrabianiu braków :)

W grudniu panienka miała odwiedziny. Karolina z Katowic chciała małą zaadoptować i przyjechała do nas ze swoją fretką Tosią, aby zapoznać panienki. Obie dziewczynki były sobą bardzo wystraszone i podjęłyśmy decyzję, że adopcja Bianki przez Karolinę nie ma sensu. Bianeczka potrzebuje domu bez fretek.

Święta minęły spokojnie i leniwie, w nowym roku liczymy, że po pierwszej małej odrośnie futro, a może też znajdzie się ten jeden, wymarzony domek, w którym panienka spędzi resztę życia.

Wirtualnym opiekunom dziękujemy i życzymy wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku!
agabra
 

Re: Bianka zwana Bździnkiem

Postprzez agabra » 7 lut 2013, o 14:20

Z Bianeczką wszystko dobrze, zmieniła futro, wprawdzie jeszcze trochę kłaków z niej leci, ale już nie jest taka szorstka w dotyku jak była przez ostatnie dwa tygodnie. Wreszcie skóra nie prześwituje przez włoski, tylko mała ma porządny podszerstek. Już się tak nie trzęsie po obudzeniu, wszystko w granicach normy, więc bardzo się cieszymy. :)

TŻ wyczyścił panience ząbki z kamienia, aż nas pani doktor pochwaliła. W paszczy mimo to utrzymywał się bardzo nieprzyjemny zapach, więc pobraliśmy trochę krewki, żeby sprawdzić mocznik i kreatyninę, tym bardziej, że mija miesiąc od podania implantu, ale też wszystko dobrze. W stosunku do wyników z końca grudnia kreatynina skoczyła o 0,2 ale dalej jest w granicach normy, więc mam nadzieję, że to chwilowe wahania. Waga nawet lekko do góry poszła, ostatnio 870g miała, na pewno już nie jest chudzinką, wreszcie jest co macać. :mrgreen:

I dalej jest kochana, przytulaśna i totalnie ignoruje wszelkie próby nauki kuwetkowani :? . Śpi albo w legowisku na łóżku, albo wpycha mi się pod kołdrę. Zawarliśmy kompromis, że na łóżku jest podkład i załatwia się na podkład a nie na prześcieradło w okolicach moich nóg. Jak na razie się sprawdza. Dalej boi się innych fretek, choć z coraz większym zapałem je atakuje. Już się poddałam jeżeli chodzi o zaprzyjaźnianie, tym bardziej, że mój Ciszon znowu jest jajeczny i tylko jedno mu w głowie.

Bezfretkowy domek dla panienki dalej pilnie szukamy!
agabra
 

Re: Bianka zwana Bździnkiem

Postprzez agabra » 8 kwi 2013, o 07:46

Nie wiem jak to się stało, że zaginął raport z lutego :( uzupełniam.

11.03. 2013
W lutym Bianeczka musiała nas trochę postresować. Któregoś dnia zauważyłam, że po załatwieniu się wypada odbyt, początkowo udawało się go odprowadzić, niestety po jakimś czasie problem zaczął być poważny. Po konsultacji z dr Rzepką uznano, że najbardziej prawdopodobną przyczyną jest zapalenie gruczołu, ale ich wyciskanie i smarowanie od zewnątrz nie pomagało. Bianeczka przeszła zabieg załozenia szewka na tyłku, niezbyt dobrze zniosła narkozę, ale na szczęście szybko wróciła do siebie. Po dwóch tygodniach sciągnięto szewek i wyglądało, że wszystko wróciło do normy. panienka musiała nas jeszcze trochę postraszyć i po paru dniach tyłek znowu zaczął się lekko wynicowywać, ale na szczęście wyciśnięcie gruczołów i trochę maści pomogło i od dwóch tygodni wszystko jest w porządku.

Dzisiaj byliśmy jeszcze na kontrolnym usg i tu dopiero są dobre wieści, w porównaniu do ostatnich obserwowanych zmian wygląda, że wszystko wraca do normy. Panienka w środku ma wszystko zdrowe, nawet nereczki dobrze się sprawują i dobrze wyglądają. Panna się niecierpliwiła na badaniu, a że już nie jest taka chuda, to też nie było tak łatwo wszystko wyszukać ;) Mała waży 1kg, przyznaję trochę mnie zaskoczyła, wygląda bardzo dobrze, aż za dobrze może, ale w porównanie do tego szkielecika jakim była po chorobie, nie umiem się martwić jej wagą. Je dwa razy dziennie i tylko mięsko. Zaczynamy sezon spacerowy, mam nadzieję, że trochę straci, albo przynajmniej na mięśnie przerobi :twisted:

Byliśmy już na jednym spacerku i Bianeczce się baaardzo podobało, kopała, biegała, gryzła w ogon Ciszonka, była niezmordowana, choć do domu wróciła już w kapturze, zdjęcia poniżej (te ze spaceru są później):
https://picasaweb.google.com/1169690344 ... directlink

Cezaremu bardzo dziękujemy za legowisko. Dharma dla małej super wybrała, bardzo jej się podoba, bardzo dzielnie go broni przed obcymi fretkami ;) Zdjęcia mam na innym aparacie, ale niebawem zrzucę, to dołożę. Oprócz tego dziewczynka bardzo dziękuje za malt-softa, którego uwielbia. Bardzo się przydał dzisiaj na usg, służy nam też do nauki kuwetkowania, choć tu niestety bez większych postępów.

Podsumowując dziewczynka radosna, rozbrykana i okrągła. Oby tak dalej

08.04.2013
Marzec minął w miarę spokojnie, poza tym, że mała Paskuda grymasi od jakiegoś czasu. Najpierw myślałam, że to wina nowej mieszanki i tego, że jest dość chuda i nie zawiera ukochnej kaczuszki, ale dodanie tłustego ptaka niewiele pomogło. Przy okazji którejś wizyty wzięliśmy panienkę na obmacanie i zaglądnięcie do paszczy, ale do niczego się nie można przyczepić. Zresztą mała jest wesoła, rozbrykana i wrzaskliwa. No i oczywiście regularnie obsrywa wszystko co się da. Próbowaliśmy testować spanie z kuwetą/kuwetami w różnych miejscach łóżka, ale niewiele pomaga. Teraz "tylko" na nocnych stolikach są kuwety, na półce nad łóżkiem jest miseczka z wodą, bo królewnie się nie chce chodzić do ogólnej miski i wolała nie pić niż w nocy niż z łóżka zejść.

Bianeczka troszkę schudła, waży 900g i wygląda akurat :) Futerko też fajne, tylko brzuchol łysy, nie odrasta po usg. Mamy małe postępy w łączeniu ze stadem, mała już prawie toleruje Ciszonka, który jako głuchy jest najbardziej odporny na jej wrzaski ;) Generalnie gdyby go zadziora nie szczypała i podgryzała jak tylko się do niej zbliży, to pewnie już całkiem dałby jej spokój, ale i tak jest całkiem nieźle, Bianka się go nie boi za bardzo, pozwala mu się niuchać, ucieka przed nim do rury lub pod pufę i stamtąd straszy go zębami i zaciekle wywija ogonkiem. Jak się przy niej położy spać, to trochę pomarudzi, ale w końcu też zapada w mocny sen :mrgreen:

Mokry liz po nosie od małego obstrajtucha dla wszystkich, a dla Wirtualnych Opiekunów nawet dwa :mrgreen:
agabra
 

Re: Bianka zwana Bździnkiem

Postprzez agabra » 1 lip 2013, o 23:55

Troszkę zaniedbaliśmy temat :oops:

Ale generalnie w Bździnkowym życiu nic nowego :) Panienka na początku czerwca była na badaniach seniora w bielsku, została obmacana, osłuchana, zrobiliśmy pełną morfologię i biochemię. Wyniki generalnie w normie, tylko płytki jakoś zaszalały i podskoczyły, będziemy niebawem sprawdzać czy nic złego się panience nie dzieje.

A tak poza tym, to Bianka dalej boi się mojej bandy, choć czasem już ignoruje przychodzącego do niej spać Ciszonka, Kaśka ma na nią uczulenie i chce jej wiecznie natłuc, a Benio jak to Benio od czasu do czasu nie wytrzyma i się odgryzie. Bianka niezależnie od reakcji, wrzeszczy jak tylko widzi inną fretkę na horyzoncie. Maluchów, które u nas rosną na DT też się boi ;)
agabra
 

Re: Bianka zwana Bździnkiem

Postprzez agabra » 20 sie 2013, o 20:58

U nas bez zmian. Panna zdrowa i wesoła, dalej ma w poważaniu wszystkie kuwety, dalej nie akceptuje innych fretek. Początkowo bała się nawet szczeniaków, które u nas były, choć z czasem nabrała odwagi i gryzła młodzież w ogon... (wyżej się bała). W lipcu nam trochę straciła na wadze, był okres, że nie chciała jeść, wmuszaliśmy każdy kąsek, obecnie korzysta z tego, że Benio dostaje mielone i wcina razem z nim, odzyskała swoją masę. Mija rok, jak panienka do nas trafiła, w tym okresie kilka osób było nią zainteresowanych, ale w sumie nic z tego nie wyszło. Utknęła u nas, a przydałby jej się domek bez fretek, w którym miała by pełen spokój.
agabra
 

Re: Bianka zwana Bździnkiem

Postprzez kojot » 10 gru 2013, o 19:24

Panna Bianka została adoptowana. Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli jej stanąć na łapki! :)
kojot
Koordynator Ogólnopolski
 
Posty: 519
Dołączył(a): 7 sie 2009, o 20:52
Lokalizacja: Wrocław


Powrót do Archiwum WA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron