forum.fretek.org

I znowu pojawia się takie ogłoszenie:
http://forum.fretki.org.pl/viewtopic.ph ... 63#p569263
powód? ciąża.
Co zrobić jak trafiać do ludzi aby nie pozbywali się zwierząt tylko dlatego, ze urodzi im się dziecko. Przecież nie jest to przeciwwskazanie do posiadania zwierząt.
Czy działać punktowo do tych co oddają? Chyba nie bo to nie wiele zdziała? Ale jak działać bardziej ogólnie? Może warto napisać tekst na stronę?

Milo uważam, że nie ma sensu na siłe zmuszać ludzi i uświadamiać ich, że skoro w rodzinie pojawia się dziecko to fretka nie musi isc w odstawkę.
Wiele kobiet nie da rady opiekować się dzieckiem i wszędobylską fretką. Po co fretka ma siedzieć w klatce, tylko dlatego że wzbudzamy poczucie winy lub tępimy oddanie fretki? Osobiście uważam, że kobieta, która planuje dziecko w niedalekiej przyszłości nie powinna decydować sie na fretkę, a jeśli już ją ma i zdaje sobie sprawe, że dziecko będzie na pierwszym miejscu to niech faktycznie ją komuś odda.

Kobieta. Nie zapominaj, że jest jeszcze mężczyzna.

Biorąc pod uwagę pracowitośc mężczyzn i chęc pomocy w domu, przy dziecku oraz przy fretce raczej wole wszystkiego sama dopilnować niż chodzić i poprawiać czy też komisyjnie odbierać wykonanie robót. Jeżeli ktoś nie jest fretkoświrem to odradzam posiadanie fretki i dziecka.

Ja również nie jestem za przekonywaniem przyszłych matek, że połączenie dziecko + fretka jest super. Co innego pies - przywyka do dzieci, jest przytulny i miły (poza wyjątkowymi zazdrośnikami). Pojawienie się dziecka zawsze zepchnie zwierzaki na dalszy plan (nie wspominam już o fretkach agresorach) i jeśli ktoś zakłada, że nie podoła - nie przekonujmy, że będzie inaczej! Lepiej znaleźć zwierzakowi nowy kochający domek.

Zgadzam się z Inez. Milo nie przekonujmy na siłę. Po co fretka ma siedzieć w klatce, jeśli ktoś nie czuje się na siłach trudno, dobrze że pomyślał o fretce, niech ogon ma dobry i troskliwy dom. Widziałam wiele fretek, które od czasu pojawienia się dziecka były sobie gdzieś w tle, siedziały w klatce, nie doglądane, w syfie. Choć kiedyś miały warunki ok. Nagle to się zmieniło a ludzie decyzję o oddaniu odkładali w nieskończoność. To też częsty schemat.
Miałam fretki z niedowładem, z problemami typu guzy, przetrzymane ruje, wyłysiałe - a właściciel nie jest w stanie powiedzieć od kiedy fretka ma wiśnie, od kiedy nie je, od kiedy ma guz na plecach (choć to żywe mięcho).
W którymś momencie przestałam słuchać powodów oddawania, bo ważna, najważniejsza jest fretka. Zabieram, podpisuję papiery i tyle. Czasem informuję o opinii weterynarza, dopytuję czy może się dołożyć np. na implant..

PS:
Jednocześnie dodam, że mam wielu znajomych którzy mają dzieci/są w ciąży a frety są piękne i zadbane. Ale wiecie, musi komuś zależeć na tym by tak było, no i musi ten ktoś mieć możliwości (finansowe/czasowe itp).

Mnie zawsze interesuje powód oddania. Pozwala to w przyszłości uniknąć pewnych błedów przy sprzedaży malucha (z hodowli) lub wyadoptowaniu. Bo skoro nie interesował by Was tak na prawdę powód oddania to skąd bedziecie wiedzieć czy fretka nie jest agresywna np. tylko do dzieci lub tylko do mężczyzn?
Ostatnio kobieta miała tylko przyjechać zobaczyć jak pachną samce kastrowane i doradzić się w kwestii kastracji. Okazało się, że przyjechała z nastawieniem iż zostawi już u nas fretkę, bo skoro mamy ich tak duzo to jedna w tą czy w tamtą nie robi różnicy. W zasadzie nawet nie było konkretnego powodu oddania, jedynie zapach - ale wydaje mi się, że w tym przypadku zwierzątko po prostu się znudziło bo i córka "na oko" 10 lat nie rozpaczała. W tym przypadku nie było nawet o czym dyskutować - chce oddać i już. A samczyk miły, spokojny, zadbany i nawet nie smierdzący tak strasznie.

Mnie chodzi o co innego.
po pierwsze nie mam zamiaru "naprawiać świata" bo się nie da. po drugie każdy "przypadek" jest inny". Po trzecie nie traktujmy ludzi jak biedactwa co to im się nagle dzidziuś urodzi bo kto dziecko ma ten wie, że jest inaczej. Daleka jestem też o opieprzania chociaż aż korci aby to zrobić bo tak jak napisane było wyżej "najważniejsza jest fretka" a ludzi mamy gdzieś skoro są tacy, ze pozbywają się zwierzaka.
ja też odbierałam fretkę z powodu "alergii" a prawdziwa przyczyna była inna. Odbierałam z powodu dziecka bo ludzie mieli dość zwierzaka. Tylko, ze poza sytuacjami skrajnymi typu szpital, choroba dziecka czy matki, nie wiem co jeszcze - czworaczki, samotna matka bez dachu nad głową doskonale można połączyć obowiązki. I tu nie ma wymówki, że matka nie ma czasu. Bo dziecko nie zajmuje 24 godzin ani fretka nie zajmuje tyle. Jak ja urodziłam Stasia to bity miesiąc byłam z nim w szpitalu i Piotr dał sobie radę z Marysią (wtedy 3-letnią i nie chodzącą do przedszkola) z pracą na cały etat i ze zwierzętami. A nie jest typem pracusia domatora. Nie będę przytaczała przykładu Krzyśka i Pat bo to "fretkozakręceni"
Uważam, że trzeba rozmawiać z takimi osobami nie w tonie krytyki ale rady, jakiejś sugestii bo często ludzie spodziewając się dziecka mają fałszywe wyobrażenie o czekającej ich przyszłości. Wiem to z własnego doświadczenia bo ponad 8 lat zajmuję się doradztwem laktacyjnym i mam kontakt z rodzicami w ciąży i maleńkich dzieci.
natomiast myślę szerzej na temat tego co i jak można napisać ogólniej na ten temat? Jestem zdecydowanie za tekstem z takimi radami "od serca" jak pogodzić dziecko z zwierzakiem a szczególnie z fretką która jest inna niż kot czy pies. A tak a propos psa. Moja koleżanka kiedyś pozazdrościła mi że mam fretki a nie psa mówiąc mniej więcej tak:
- Dobrze Tobie, ze masz fretki a nie psa. Ja muszę raniutko wychodzić z nim na spacer i nie mam z kim zostawić śpiącego dziecka.

Timon i Tycia to właśnie fretki oddane z powodu zbliżającego się terminu porodu. Przed podpisaniem dokumentów poprosiłam aby była opiekunka przeczytała na forum jak radzą sobie młode matki z godzeniem obowiązków wobec dziecka i fretki, i jeżeli po przeczytaniu nadal będzie uważać, że nie da rady to spisujemy umowę, co też się stało.
Z takim tekstem na stronę też trzeba uważać, bo z jednej strony odradzamy fretki ludziom z małym dzieckiem, a z drugiej strony sugerujemy młodym matką pozostawienie fretki, co przy braku odpowiedzialności może doprowadzić do tragedii, o czym można było ostatnio poczytać w wątku tali15.
Moje zdanie na ten temat - odesłanie do odpowiedniego wątku na forum- tak
artykuł propagujący - nie

Zdecydowanie wolę młodych rodziców oddających fretkę z powodu ciąży i urodzenia dziecka niż tych, którzy myślą, że sobie poradzą. Najczęściej nie udaje się zrealizować tego przekonania. Przykład Rózi jest dla mnie wystarczająco przekonujący.
Zwierzę w klatce, opiekunka z męczącą świadomością, że zawiodła. Rózia - podejrzewam dalej sprawia duże kłopoty nowej opiekunce, a kilka z nas ma psychiczny dyskomfort...
Jeśli opiekunowie uważają, że nie sprostają sytuacji - niemowlę i fretka - powinni dostać pomoc - przejęcie fretki bez żadnych komentarzy.

Jestem po obu stronach na raz. Uważam, że na forum trzeba dawać rady, ale stojąc oko w oko należy "dać popalić".

Nie wyobrażam sobie, żebym pojechała po oddawanego zwierzaka i natychmiast po podpisaniu papierów nie powiedziała, co sądzę na temat skrajnej nieodpowiedzialności, jaką jest kupowanie/oddawanie stworka z JAKIEGOKOLWIEK powodu, czy to ciąża, czy alergia, że o przypadku "znudziło się" nie wspomnę. Oczywiście, nie dotyczy to człowieka ryczącego jak bóbr, który tuli ukochanego fretka, ale oddaje go dla jego dobra. Natomiast kiedyś, gdzieś podczas oddawania (chyba Rupperta) przewinęło się zdanie "jak dziecko podrośnie weźmiemy pieska". Powiedziałam, że sprawa zostanie zgłoszona do TOZ i oni będą monitorować, żeby żaden zwierzak już nie został skrzywdzony państwa pochopnymi decyzjami. Wiem, że akurat w tym przypadku dotarło.

Ostatnio mam taką misję , że w ramach edukacji społecznej* "zwierzę nie jest rzeczą" opowiadam wszędzie,jak bardzo fretki są człowiekolubne, jaką mają wrażliwą psychikę i jak łatwo je skrzywdzić. W kręgu zawodowym ta informacja już zatoczyła koło i wróciła do mnie. Liczę, że im więcej takich kręgów uda mi się stworzyć, tym będzie zmieniać się podejście.

*tak nazywam sprowadzanie KAŻDEJ rozmowy (mam na myśli zarówno spotkanie z klientem, u lekarza i w sklepie) - do traktowania zwierzaków.

A na orgach pojawiła się druga osoba, która oddaje fretkę z powodu ciąży. Na zdjęciu fretka jest wraz z kotem.
Ciekawa jestem cze kot też do adopcji.

obecnie jestem w ciąży, i nie wyobrażam sobie, że miałabym oddać swojego ogonka dla kogoś...
Kupując freciaka zdajemy sobie sprawę, że to nie zabawka - ona też się przyzwyczaja i ma uczucia:)

W glowie mi się nie mieści oddać mojego pyszczolka! Dzidzia w drodze więc nawet szukamy partnera zabaw dla naszej niuni żeby się jej nie nudziło, gdy ja zajmę się dzieckiem