Skończyła się pewna epoka.
Milo nie żyje. Odeszła nad ranem.
Ta, która odmieniła mnie i moje życie. Była tą pierwszą. Maleńką kulką gryzącą wszystkich.
Tą pierwszą dla której zmieniliśmy własne życie.
Dzielną sprawną niepełnosprawną o której tak pięknie pisała Joanna.
To Ona rządziła domem, to Ona ustawiała fretki.
Jej wypadek stał się motywacją do działań wielu, wielu ludzi. Pokazała nam, że sparaliżowane zwierzę może żyć, być szczęśliwe i świetnie sobie radzić.
To dzieki Milo zostałam członkinią SPF, dzięki Milo adoptowaliśmy Kizię Paluszankę i otworzyliśmy DT. Milo zjeździła z nami kawał Polski. Udowadniając, że wakacje z fretką to nie jest problem. Zwiedziła Mysią Wieżę, Wawel, Sukiennice i Katedrę w Gnieźnie.
Znali Milo pracownicy IBE i uczniowie w szkole. Lubił ją mój Ojciec.
Teraz zostanie pamięć
Składam podziękowania tym wszystkim, którzy na przestrzeń tych prawie sześciu lat wspierali nas radą, wiedzą i własnym doświadczeniem. Szczególnie dziękuję Dharmie która poprowadziła nas na samym początku. Dziękuję moim przyjaciołom ze Stowarzyszenia za wsparcie i rady. Dziękuję lekarzom Maciejowi Mikłuszowi z Kliniki Multiwet, Katarzynie Kacprzak-Kamińskiej z Medicavetu, Ani Jałonickiej z Pulsvetu i Rafałowi Niziołkowi z Vetcardii.
Agnieszka"Milo" Stachurska