no i się przeprowadziliśmy
Franio dzielnie zniósł zmiany, zresztą zadowolony, że dorobiliśmy się ogródka
co prawda życie na walizkach nie sprzyja 3 stadom i Panna Fifka wylądowała z resztą, ale myślę, że senior da radę nawet pomimo dostawanych wcirów od pannicy
Chwilowo całe towarzystwo mieszka w kojcach (co mnie irytuje, bo z racji małego metrażu 2 kojce 11 panelowe zajmują całą wolną przestrzeń), ale w ciągu 2 tygodni nastąpi "uwolnienie", jak już nam zamontują kuchnię i znikną paczki leżące na każdym wolnym kawałku podłogi
Franciszkowy brzuszek pięknie zarósł, już prawie nie widać śladów po operacji. Waga chyba dalej rośnie, w każdym razie apetyt dopisuje, zwłaszcza po całym dniu w ogródku
a jak wspaniale śpi się na świeżym powietrzu
dobrze, że pogoda dopisuje
Fifka jeszcze ma jakieś resztkowe instynkty i usilnie próbuje wylizywać Franiowe uszka, gdy ten smacznie śpi, ale jak go obudzi, to od razu jest wojna, bo jak to, niegrzeczne dziecko nie słucha się mamy?
Początkowo Franciszek ucieszył się, że ma kolejną dziewuchę do tłuczenia, ale szybko przekonał się, że z tą nie pójdzie tak łatwo i obecnie jest na etapie unikania jej, co jak wszyscy znają jego zadziorność, jest bardzo dziwne, bo to typ zaczepno obronny: on zaczepia silnieszych, z zębami, a potem jego trzeba bronić
zdjęcia w bliżej nieokreślonej przyszłości, jak znajdę aparat i coś cyknę - a potem jak jeszcze zlokalizuję kabel
a dzisiaj nastąpił wreszcie dzień schowania kojca do szafy (wyimaginowanej szafy, bo takowej jeszcze się nie dorobiliśmy
) i frety przejęły chałupę w swoje władanie
panny brykają jak ogłupiałe, a Franio wstał, przeszedł siłę dookoła, zlokalizował kuwetę, strzelił kupsztala i powrócił do spania