Fred - dojrzały Pan w gustownym futrze

Moderator: agja

Fred - dojrzały Pan w gustownym futrze

Postprzez Mysia » 21 lut 2012, o 21:56

Bardzo dziękuję Milo za zgłoszenie Freda do programu Wirtualnych Adopcji, dziękuję też za szybką pozytywną decyzję w tej kwestii. Dziękuję wszystkim Wirtualnym Opiekunom, Wasze wsparcie (nie tylko materialne) jest naprawdę cenne. Możecie wierzyć, albo nie, ale kiedy rano wyciągam Freda z klatki i łapię z nim pierwszy kontakt wzrokowy, myślę o Was.

21 lutego 2012
Jak pisałam już wcześniej w temacie na Fretkorum (http://forum.fretki.org.pl/viewtopic.php?f=144&t=19882), Fred zachował wiele energii jak na swój wiek.

Choć mam wrażenie, że momentami mamy niekompatybilne poczucie humoru (ja go "atakuję" a on patrzy na mnie zblazowany), widzę, że freciak uspokoił się bardzo od czasu pierwszych dni u nas. Szkoda, że postępy w kuwetkowaniu są raczej mierne, co przekłada się na częstsze mycie kafelków i stóp i ponadprzeciętne zużycie ręczników papierowych. Fred wynagradza nam to jednak dzielnie asystując w licznych czynnościach kuchennych - żadna z naszych fretek nie plącze się pod nogami tak jak on, ale mam wrażenie, że obie strony mają z tego sporo radości :) Kiedy na blacie pojawia się surowy ogórek, Fred przechodzi dynamiczne transformacje - fretka przyczajona, fretka pionowa wsparta o łydkę, fretka stojąca idealnie prosto słupka, fretka wysokopienna. Przyznaję, że raz dotarł nawet do etapu fretki nablatowej :shock:

No i bardzo ważna informacja: jutro wreszcie wyrwiemy Fredowi chory ząbek, dzięki czemu będzie miał o jeden powód do płaczu mniej. ;)
Avatar użytkownika
Mysia
Zarejestrowany Użytkownik
 
Posty: 1375
Dołączył(a): 27 wrz 2009, o 20:10
Lokalizacja: Warszawa, Bródno

Re: Fred - dojrzały Pan w gustownym futrze

Postprzez Mysia » 24 lut 2012, o 13:14

24 lutego

Rozdział 1. Ząbki
Fred już po zabiegu, w niedziele jedziemy na kontrolę. Szykowaliśmy się na usunięcie dolnego łamacza, wokół którego zrobił się nie tylko ogromny stan zapalny (leczony farmakologicznie na początku pobytu Freda u nas), ale paskudny ropień. Dopiero po zabiegu pani doktor powiedziała nam, że trzeba było usunąć jeszcze lewy kieł - ten, który podobno był martwy (został uszkodzony w dzieciństwie). Tak naprawdę dużo nerwów kosztowało nas wybudzanie Freda - ogonek potrzebował aż trzech zastrzyków wybudzających zamiast jednego standardowego. Jeszcze godzinę po zabiegu leżał na podgrzewanej macie zawinięty w ręcznik (ja stałam obok, głaskałam go i mobilizowałam werbalnie, starając się jednocześnie nie utrudniać pracy personelowi medicavetowego szpitala). Zdaniem pani doktor to kwestia wieku pacjenta.

Koszt ekstrakcji ząbka miał wynieść ok. 140 zł, ale z racji tego, że zabieg rozrósł się o kolejny ząbek, wyniósł 180 zł. Pani doktor była tak miła, że dołożyła od siebie usunięcie kamienia z kilku ząbków (które cały czas sumiennie myjemy co wieczór).

Fred przyzwyczaja się jeszcze do nowej aranżacji pyszczka ;) Co jakiś czas bada przestrzenie po brakujących ząbkach języczkiem i mlaszcze. Nie wygląda jednak na to, żeby przeszkadzało mu to w normalnym funkcjonowaniu - je tyle co przed zabiegiem, nie popiskuje częściej, jest ciekawski jak zawsze. :)

Rozdział 2. Gruczołki
Parę tygodni temu pisałam (w wątku na Fretkorum), że Fred ma też powiększone i przytkane gruczołki. Dwa razy próbowałam je opróżnić (robiłam to kilkakrotnie u mojej Apusi), ale bezskutecznie. Pani doktor powiedziała, że oczyści je korzystając z tego, że Fred i tak będzie pod narkozą. I całe szczęście! Już po zabiegu dr Rzepka powiedziała nam, że wydzielina była tak twarda i zbita, że miała duży problem z usunięciem jej nawet u nieprzytomnego Freda, ja nie miałabym szans poradzić sobie z tym w normalnych warunkach. Oczyszczanie, tym razem już bez znieczulenia, trzeba będzie powtórzyć za kilka tygodni.

Rozdział 3. Insulinoma
Wyniki badań poziomu cukru we krwi, które prowadziliśmy na polecenie dr Rzepki wskazują na to, że Fred nie ma insulinomy, którą trzeba by ustabilizować farmakologicznie już teraz. Jest jednak więcej niż prawdopodobne, że w przyszłości (być może niedalekiej) będzie ją miał, bo wyniki nie są świetne. Na razie musimy obserwować go, dobrze byłoby co jakiś czas ponawiać badania kontrolne (2-3 dni z rzędu, trzy razy dziennie).

Rozdział 4. Nadnercza
Teraz naszym priorytetem są powiększone nadnercza. Fred musi dostać albo Suprelorin (implant działający nawet 2 lata), albo co miesiąc dostawać Lucrin. Biorąc pod uwagę fakt, że tajemnicze ataki na 99,9% wiązały się ze stresem, zdecydowanie lepsza byłaby pierwsza opcja. Mamy nadzieję, że w marcu uda nam się dozbierać na Suprelorin.

Posłowie - Futerko
Fred przez tydzień intensywnie liniał. W efekcie pozbył się długiego, szaro-srebrnego futerka, ma teraz szaro-beżową wiosenną szczecinkę, która przypomina futerko frecich szczeniaków. Dokumentacja zdjęciowa wkrótce w temacie na fretkorum.
Avatar użytkownika
Mysia
Zarejestrowany Użytkownik
 
Posty: 1375
Dołączył(a): 27 wrz 2009, o 20:10
Lokalizacja: Warszawa, Bródno

Re: Fred - dojrzały Pan w gustownym futrze

Postprzez Mysia » 27 lut 2012, o 11:24

27 lutego
Wczorajsza wizyta kontrolna wypadła bardzo dobrze, pani doktor nie zdecydowała się nawet na przedłużenie antybiotyku, o czym wspominała wcześniej.

Fred nam wyliniał. Ma teraz krótkie beżowo-szare futerko. Zdjęcia tutaj:
https://picasaweb.google.com/1038401432 ... 8887972626
Avatar użytkownika
Mysia
Zarejestrowany Użytkownik
 
Posty: 1375
Dołączył(a): 27 wrz 2009, o 20:10
Lokalizacja: Warszawa, Bródno

Re: Fred - dojrzały Pan w gustownym futrze

Postprzez Mysia » 20 kwi 2012, o 17:56

Zagapiłam się i zapomniałam o wklejeniu do wątku ostatnich wiadomości, wysłanych Wirtualnym Opiekunom Freda. Nadrabiam, dopisując też najnowsze informacje.

5 marca
3 marca wszczepiliśmy Fredowi Suprelorin. Zdecydowałam się zrobić to w Animie, a nie w Medicavecie, bo choć różnica w kosztach nie jest wielka, to jednak wyszło taniej. Nie bez znaczenia jest też fakt, że ufam pani dr Wójcik, która, choć nie jest fretkowym guru na skalę dr Jałonickiej-Rzepki, zna się dobrze na
małych zwierzętach i ma do nich wiele serca.

6 kwietnia
W ostatnich dniach marca zaszczepiliśmy Freda na nosówkę. 6 kwietnia przyszliśmy na kontrolę do dr Rzepki. Pani doktor wyczuła w badaniu palpacyjnym coś, co ją bardzo zaniepokoiło i poleciła nam przyspieszenie USG (wybieraliśmy się w drugiej połowie kwietnia. Wyprosiłam najpóźniejszą godzinę 11 kwietnia, po dwóch dniach wróciliśmy do Medicavetu z wynikami. Odetchnęliśmy z ulgą - to, co zaniepokoiło panią doktor okazało się niegroźnym zbitkiem tkanki tłuszczowej. USG wykazało też znaczną poprawę rozmiaru nadnerczy - Suprelorin działa jak trzeba. Fred uspokoił się do tego stopnia, że nie tylko nie trząsł się i nie płakał, ale nawet polizał panią doktor w rękę. :D W tej sytuacji dr Rzepka stwierdziła, że możemy pokazać się znowu za trzy miesiące.

19 kwietnia
Fred obudził się w dobrym nastroju, koło 6.00 zjadł tylko część śniadania, ale że zdarza mu się to od czasu do czasu, nie martwiłam się. 20 minut później, kiedy wycierał pyszczek o moją stopę, zobaczyłam jak osuwa się na podłogę i zaczyna drżeć. Złapałam glukometr i sprawdziłam cukier - 29. Zgodnie z wcześniejszymi wskazówkami pani doktor Rzepki, nafaszerowałam go miodem i po 10 min poziom cukru był już bezpieczny. Skonsultowaliśmy się z panią doktor, która poleciła obserwować freciaka i monitorować poziom cukru aż do wizyty. Dziś sytuacja powtórzyła się - i znów od 9.00 poziom cukru utrzymuje się na bezpiecznym poziomie. Cały czas obserwujemy Freda, w poniedziałek obejrzy go pani doktor. Gdyby kolejny atak trwał dłużej, mamy jechać do lecznicy wcześniej.
Avatar użytkownika
Mysia
Zarejestrowany Użytkownik
 
Posty: 1375
Dołączył(a): 27 wrz 2009, o 20:10
Lokalizacja: Warszawa, Bródno

Re: Fred - dojrzały Pan w gustownym futrze

Postprzez Mysia » 8 maja 2012, o 21:50

Raport majowy
Po przejrzeniu zapisów pomiarów z ostatnich dni (badaliśmy Freda 3-4 razy dziennie), pani doktor orzekła, że pora na wprowadzenie Encortonu (rano i wieczorem) i Proglicemu. Fred dostaje więc leki trzy razy dziennie. Z jednej strony ciężko mi na sercu, bo oznacza to, że podobnie jak Armi (nasz freciak z kardiomiopatią przerostową) będzie faszerowany prochami do końca życia (oby jak najdłużej). Z drugiej odetchnęłam z ulgą, bo lekarstwa stabilizują poziom cukru, a to oznacza, że nie będę się bała wejść rano do kuchni, nie będę się strasznie stresować wiedząc, że ani mnie ani Michała nie ma w domu - bo choć M. pracuje w domu i znacznie częściej niż ja może mieć na ogony oko, to zdarzają się momenty, kiedy futrzaki są same...
Avatar użytkownika
Mysia
Zarejestrowany Użytkownik
 
Posty: 1375
Dołączył(a): 27 wrz 2009, o 20:10
Lokalizacja: Warszawa, Bródno

Re: Fred - dojrzały Pan w gustownym futrze

Postprzez Mysia » 8 cze 2012, o 10:52

Raport czerwcowy
W ciągu ostatniego miesiąca Fred miał trzy poranne ataki, gdzie cukier spadał poniżej 20 jednostek. Pani doktor zaordynowała zmianę dawek leków. Zamiast połówki Encortonu, dostaje 3/4, do tego niezmiennie 1/4 Proglicemu. Dajemy mu leki dwa razy dziennie i cały czas jest stabilny. Mierzymy cukier kontrolnie i jak dotąd ani razu nie spadł poniżej 45.

Mimo licznych próśb, szantaży i prób przekupstwa, Fred poza klatką jest w 100% kuwetooporny. Z racji rozmiarów i dopisującego mu apetytu, brudzi tak, że zmywamy podłogę nawet 10 razy dziennie, zużywamy też hurtowe ilości papierowych ręczników.
Avatar użytkownika
Mysia
Zarejestrowany Użytkownik
 
Posty: 1375
Dołączył(a): 27 wrz 2009, o 20:10
Lokalizacja: Warszawa, Bródno

Re: Fred - dojrzały Pan w gustownym futrze

Postprzez Mysia » 7 lip 2012, o 13:46

Raport lipcowy

Fred faszerowany ustalonymi parę tygodni wcześniej dawkami Encortonu i Proglicemu jest w zasadzie stabilny. Piszę "w zasadzie", bo w ciągu miesiąca zdarzył mu się jeden atak, związany z silniejszym stresem, ale wyłapany jeszcze przed fazą krytyczną - zareagowałam kiedy tylko zaczął zarzucać główką - cukier 31. Jak na swój wiek, Fred nienajgorzej znosi też upały - jest w uprzywilejowanej pozycji, bo przebywa w kuchni i w każdej chwili może schłodzić się na terakocie, z czego chętnie korzysta.

W kwestii kuwetkowania postępów brak. W najbliższych dniach będziemy wybierać się z wizytą kontrolną do dr Rzepki.

Drodzy Opiekunowie - dziękujemy Wam. :D
Avatar użytkownika
Mysia
Zarejestrowany Użytkownik
 
Posty: 1375
Dołączył(a): 27 wrz 2009, o 20:10
Lokalizacja: Warszawa, Bródno

Re: Fred - dojrzały Pan w gustownym futrze

Postprzez Milo » 26 lip 2012, o 19:10

Fred wczoraj przeszedł bardo poważną operację. Jest stabilny. Najbliższe doby są trudne i sterujące. Trzymamy kciuki za szybki powrót do zdrowia.
Ta operacja to szansa na przynajmniej rok bez ataków i bólu.
Drogi Starszy Panie Fredzie wracaj do zdrowia.
Avatar użytkownika
Milo
Członek Zwyczajny
 
Posty: 3721
Dołączył(a): 23 gru 2009, o 23:01
Lokalizacja: Warszawa

Re: Fred - dojrzały Pan w gustownym futrze

Postprzez Mysia » 26 lip 2012, o 23:33

Dziękuję Milo :D

Teraz ja napiszę coś więcej.

W ostatnich dniach sytuacja Freda wyraźnie się pogorszyła. Miał kilka ataków, glukoza spadała mu poniżej 30 punktów. Dr Rzepka, u której w ciągu ostatnich dni byliśmy kilkakrotnie, zleciła badanie krwi, zaordynowała kolejne zwiększenie dawek lekarstw i zmianę diety.

Najgorsza była noc z poniedziałku na wtorek. Koło wpół do drugiej Fred zaczął odpływać. Tym razem nie skończyło się na miodzie i głaskaniu. Atak, który zwykle udawało nam się opanować w kilka minut, trwał półtorej godziny :cry: :cry: :cry: . Fred miał drgawki i ślinotok, ciężko dyszał a pod koniec... płakał. Popiskiwał tak żałośnie, tak boleśnie, że myślałam, że jeszcze sekunda i albo jego, albo moje serce nie wytrzyma... O 3.00 nad ranem ustabilizował się i poszliśmy spać - Michał, Fred i ja.

Przedwczoraj, we wtorek, Pani doktor obserwowała Freda przez kilka godzin. Miał jeden atak, dr Rzepka założyła mu wenflon i podała glukozę dożylnie, bo po dawce dopyszcznej prawie nie zareagował. Wieczorem zabraliśmy go do domu. We środę rano Michał przywiózł Freda do Medicavetu, popołudniu dr Rzepka miała go operować, żeby sprawdzić, czy jest szansa na uratowanie Freda i zapewnienie mu normalnego trybu życia (trudno takim nazwać ataki co kilka godzin, szczególnie tak silne jak ostatnie).

Po pracy pojechaliśmy do lecznicy, żeby być przy Fredzie, kiedy będzie zasypiał po narkozie. Spędziliśmy w Medicavecie 6h - dwie czekając na operacje, dwie
pod drzwiami sali operacyjnej i dwie po operacji, kiedy nasza pani doktor monitorowała stan Freda. Zaraz po otwarciu jamy brzusznej usłyszeliśmy, że guzów jest wiele, ale są operacyjne, a choć operacja będzie trudna i droga, w perspektywie daje Fredowi rok, a może i więcej, bez bólu i bez ataków. Ponieważ rozporządzamy budżetem Freda skromnie i rozważnie i mieliśmy zapas (niewystarczający na operację, ale w planach żadnych szaleństw) bez wahania powiedzieliśmy: TAK, operujemy.

W trakcie operacji pojawiły się dodatkowe komplikacje (pęknięcie śledziony), na skutek których niezbędna była transfuzja.

Teraz trzy kluczowe dni, które pozwolą nam stwierdzić, czy wszystko poszło zgodnie z planem. Jeździmy do Medicavetu dwa razy dziennie (z Fredem i po Freda), przynajmniej do soboty. W tych dniach organizm Freda przyzwyczaja się do nowych warunków - nagle gwałtownie spadł poziom insuliny,w związku z czym glukoza skacze do niewiarygodnych wartości (udokumentowane ponad 470 punktów i jedno wskazanie "poza zasięgiem glukometru"), słowem: walczymy z cukrzycą. Pani doktor zapewnia nas jednak, że to bardzo dobry znak. Musimy monitorować poziom cukru, w odpowiednich momentach wspomagać ogonka kroplówkami i insuliną (tym razem mówić "my" mam na myśli również załogę Medicavetu).

Fred śpi wtulony w błękitny polarek. Jest zmęczony i osłabiony, ale niejednokrotnie pokazał nam już, że nie przejmuje się swoim wiekiem i wcale to a wcale nie spogląda w
stronę Tęczowego Mostu. A my zrobimy co w naszej mocy, żeby uczynić jego życie tak komfortowym i interesującym, żeby w ogóle o tym nie myślał. :)

Dziękuję eM., który tak troskliwie opiekuje się Fredem i wraz z nim podróżuje po Warszawie, choć ma wiele pracy.

Dziękuję Ewie "Sawczenko" oraz właścicielce Fifki za umożliwienie transfuzji. Samej Fifce podziękowaliśmy osobiście, głaszcząc po łapkach i "stawiając jej" porcyjkę Convalescenta. Była dzielna, nawet nie wie jak bardzo.

Dziękuję Wirtualnym Opiekunom Freda za wspieranie - duchowe i materialne - Tchórzyka z klasą. To dzięki nim operacja była w ogóle możliwa.
Avatar użytkownika
Mysia
Zarejestrowany Użytkownik
 
Posty: 1375
Dołączył(a): 27 wrz 2009, o 20:10
Lokalizacja: Warszawa, Bródno

Re: Fred - dojrzały Pan w gustownym futrze

Postprzez Mysia » 20 sie 2012, o 19:45

W sobotę przed północą eM. wyrwał się z naszej imprezy weselnej żeby dać Fredowi leki. Okazało się, że mały ma sparaliżowane tylne łapki. Kilka godzin wcześniej wszystko było dobrze a teraz... Obdzwoniliśmy klinki, ale o tej porze nie było żadnego sensownego, fretkowego weta, a do byle kogo nie chcieliśmy jechać, bo nasze doświadczenia jednoznacznie wskazują, że to może tylko pogorszyć sprawę. Zgodnie z zaleceniami jedynego wiedzącego co nieco o fretkach lekarza, którego udało nam się złapać, napooiliśmy go Convalescentem i ograniczyliśmy ruch,

Wczoraj rano popędziliśmy do dr Rzepki. Okazało się, że to jedna z możliwych komplikacji pooperacyjnych - zator na skutek oderwanego skrzepu. Nie było szans - u tak małego stworzonka skrzep jest praktycznie nie do wykrycia, a czasu na reakcję jest mało - godzina od zablokowania arterii. Tylne łapki Freda zaczęły już obumierać. Teoretycznie, gdyby był w lepszym stanie (był młodszy, nie po operacji i nie na lekach wspomagających wątrobę i nerki), można by mu amputować tylne stópki i mógłby żyć, ale nawet wtedy nie wiem, czy mogłabym go na to skazać...
Straciliśmy Freda. Przepłakałam pół niedzieli. Nadal chce mi się płakać za każdym razem gdy o nim pomyślę, gdy spojrzę na pusty transporter, który przyjechał z nami z Medicavetu... Tyle serca, tyle energii, tyle godzin, dni i nocy, poświęconych czuwaniu, żeby ogonek wydobrzał :cry:

Dziękuję wszystkim, którzy kibicowali Fredowi za wsparcie dla Starszego Pana w gustownym futrze, naszego ukochanego Tchórzliwego Tchórzyka. :cry: :cry: :cry:
Avatar użytkownika
Mysia
Zarejestrowany Użytkownik
 
Posty: 1375
Dołączył(a): 27 wrz 2009, o 20:10
Lokalizacja: Warszawa, Bródno


Powrót do Archiwum WA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron