19 grudnia12 grudnia Mefik niemal doprowadził nas do zawału. Koło pierwszej w nocy zaczął się
strasznie krztusić i kasłać. Miał prawidłową temperaturę i poziom cukru, serduszko mu nie waliło, więc nie miałam żadnego tropu. Wiedziałam tylko, że o tej godzinie nie mam co liczyć na kontakt z fretkowym wetem, więc postanowiłam po prostu z nim zostać. Przytulałam go, poiłam, dawałam maltpastę. Spędziliśmy razem trzy godziny. Po półtorej było już o wiele lepiej i zaczęłam się zastanawiać, czy nie wystraszyłam się na zapas. Po kolejnej godzinie nadal ciężko oddychał, ale Mefik od dawna nie oddycha całkiem normalnie (dr Mikłusz tłumaczył nam, że to efekt uboczny problemów nie tyko z serduszkiem, ale z tłuszczem gromadzącym się w jamie brzusznej). Kolejne pół godziny drapałam go już tylko za uszkiem i obserwowałam, że bardzo się uspokoił. O 4.00 stwierdziłam, że naprawdę przydadzą mi się dwie godziny snu przed ciężkim dniem pracy. Przez następne dwie godziny eM. sprawdzał co z Mefikiem.
Rano Mefuś nadal kasłał i ciężej oddychał, ale jego stan był stabilny. Mieliśmy spore problemy ze złapaniem dr-a Mikłusza, ale w końcu skonsultowaliśmy się telefonicznie. W piątek doktor obejrzał Mefika i stwierdził, że freciak załapał mojego wirusa - jestem chora już od dwóch tygodni, ale nie mam szansy wyleżeć, po drodze zaraziłam więc eM. i Mefika
Całe szczęście okazało się, że sprawa nie jest tak poważna jak to początkowo wyglądało - oczywiście Mefik nie znosi choroby najlepiej - jest starszym freciakiem, na dodatek nieco histerycznym
Ale kryzysowy moment, który przypadł na noc ze środy na czwartek, mamy za sobą.
W poniedziałek Mefik miał
USG i kolejną
kontrolę u dr-a Mikłusza. Niestety,
wyniki nie są najlepsze. Pogorszyła się kondycja jego serduszka, rośnie też wypatrzona wcześniej zmiana na wątrobie, co może wskazywać na drugi, rozwijający się równolegle nowotwór.
Dr Mikłusz zalecił kolejną dawkę chemii, którą zaczniemy dzisiaj - tym razem w nieco zwiększonych dawkach (1/4 a nie 1/5 Lysodrenu).
Zaćma zajęła już prawie całe prawe oczko Mefika, ta na lewym powiększa się. Mefik nie daje jednak za wygraną - niestrudzenie uprawia codzienną turystykę senną, pomaga nam rozpakowywać zakupy a od czasu do czasu zagdakuje naszą sunię, która stara się go nie widzieć.
Dziękujemy wszystkim za troskę o los Pogromcy Grawitacji
A tu zdjęcia Mefika:
https://picasaweb.google.com/1038401432 ... 0556006530